Lidia Mieścicka

Lidia Mieścicka

Wspomnienie

czarno-białe zdjęcie starszej kobiety, Lidii Mieścickiej

6 czerwca zmarła Lidka Mieścicka, nasza koleżanka, terapeutka, z którą współpracowaliśmy w Intrze przez ostatnie dwadzieścia lat. Wielu z nas znało Ją jednak dłużej, była bowiem znaczącą postacią w świecie terapeutycznym od lat siedemdziesiątych zeszłego wieku. To Ona kładła podwaliny pod rozwój psychoterapii w Polsce, w szczególności psychoterapii humanistycznej. Była współzałożycielką legendarnego OTIRO i jego wieloletnim ordynatorem. W środowisku terapeutów Intry pełniła rolę superwizora i mentora.

Jednak nie dlatego słuchaliśmy na każdym zebraniu ze szczególną uwagą tego, co Lidka ma do powiedzenia. Słuchaliśmy, bo Jej punkt widzenia był zwykle wyjątkowy, specyficzny dla Niej, inspirujący. Dobrze było przebywać w klimacie jej Osoby. Była kimś, kto w różnych trudnych okolicznościach życia zachowywał zawsze godność, była postacią o wyrazistym rysie szlachetności i dobroci.

Kilka lat temu wydaliśmy na bazie Jej życiorysu małą książeczkę zatytułowaną „Lidka M”. Zbierając materiały do tej publikacji zadaliśmy Jej szereg pytań. Jedno brzmiało „Jak chcesz być zapamiętana?”. Lidka napisała „Chciałabym, aby zapamiętano mnie jako osobę, która chciała pomagać. Zawsze.”

Dokładnie tak Ją zapamiętaliśmy.

Msza żałobna odbędzie się o godzinie 12.30 w piątek 23 czerwca u oo. Kapucynów przy ul. Miodowej 13. O godzinie 14.30 pogrzeb na Cmentarzu Prawosławnym na Woli.

„Chciałabym, aby zapamiętano mnie jako osobę, która chciała pomagać. Zawsze.”

Dodaj wpis upamiętniający Lidię

 
 
 
 
8 wpisów.
4r on n CC BBC gdy cdnnb byvv 4r on n CC BBC gdy cdnnb byvv napisał/a 29 stycznia 2024 o 09:32
Tcgdfhzo
Jan Peche (Osrodek GESTALT na Gdańskiej). Jan Peche (Osrodek GESTALT na Gdańskiej). napisał/a 27 czerwca 2023 o 12:09
Nie było mi łatwo dostać się na terapię do Pani Mieścickiej. W drodze z przystanku autobusowego na rogu Sobieskiego i Dolnej do OTIRO byłem czterokrotnie zatrzymywany, legitymowany i rewidowany przez funkcjonariuszy ZOMO. Szczególne zainteresowanie wzbudzała moja torba po masce gazowej, którą używałem do noszenia podręczników , zamiast teczki. Był 14 grudnia 1981 roku, poniedziałek, pierwszy powszedni dzień stanu wojennego. Moja sesja była o godzinie 11. Zemocjonowany i zdyszany, spóźniony, usiadłem przed Panią Mieścicką w jej gabinecie na końcu korytarza. Teraz była moja kolej, żebym powiedział „co u mnie”, tym bardziej, że z powodu uczestnictwa w strajku studenckim na UW opuściłem szereg sesji w listopadzie i grudniu. „Niech Pani zobaczy, co oni nam zrobili !”.To stwierdzenie wyrwało się ze mnie bez zawahania, bo cały byłem przepełniony bólem straty naszej wolności, oburzeniem wobec przemocy i niemile zaskoczony swoją i naszą wobec niej bezbronnością . Pani Mieścicka ze smutkiem i zadumą pokiwała głową i popatrzyła na mnie.Przez jakiś czas wymienialiśmy uwagi co do wydarzeń o których mielismy niewiele informacji, ale których porażajacy i bolesny sens był przez nas oboje głeboko przeżywany i , tym samym, oczywisty. Po jakimś czasie nastrój w gabinecie zelżał, Pani Mieściska uśmiechnęła się i powiedziała do mnie, że docenia to co „wniosłem” na sesję i moje zainteresowanie otaczającym światem i sobą w nim a nie tylko sobą. Były to dla mnie nowe. Wydawało mi się, że ciężko jest nie zwracać uwagi na to co działo się w Polsce od dwóch dni. „Właśnie miałam dwie sesje poświęcone problemom seksualnym osób, które tu przyszły, nie widziały niczego poza sobą” wyjaśniła Pani Mieścicka. Była to interesująca lekcję terapii, odnoszącej się do oczywistego kontekstu bieżącej chwili , bieżącego doświadczenia pacjenta i terapeuty, dzielącego się swoimi uczuciami. Terapii posługującej się prawdziwym kontaktem i bliskością, otwartej na życie a nie zamkniętej w skostniałych formułkach. Jest dla mnie jasne, jak ważny jest dobry , solidny początek, zdrowe fundamenty na których proces przemiany może się oprzeć. Fundamenty dostałem mocne. Były nimi ciepło i staranie się Pani Mieścickiej o moje dobro, jej oczywiste osobiste zaangażowanie , doświadczenie, którego właściwie do tamtej pory nie znałem. Tym samym nie ważne było, jaka to była terapia. Eklektyzm który Pani Miesciscka proponowała i propagowała był w rzeczywistości stanem jej otwartego serca. Pani Mieścicka była moją pierwszą terapeutką. Siła i znaczenie jej Osoby i jej pomocy dla mnie mierzę dzisiaj, kiedy się z nią żegnam, poczuciem straty i wdzięcznością w sercu za to, czym się ze mną podzieliła. Do zobaczenia.
Natalia Natalia napisał/a 23 czerwca 2023 o 10:06
Tak się cieszę,że mogłam poznać Lidke. Bardzo mi imponowała swoja bystrością umysłu i mądrością. Dla mnie terapia z Lidka to nie były kamieniołomy jak poprzednie terapie, tylko wspólne spokojne płynięcie przez różne trudne i mniej trudne tereny. Momentami było calkiem śmiesznie bo Lidka, w moim doświadczeniu, była dowcipną osoba. Lubiłam słuchać opowieści o jej życiu i doświadczeniach – często mowiła o córkach, wnuczku i swoim przyjacielu, który umarł dawno,ale za którym wciąż bardzo tęskniła. Pamiętam jak mniej więcej co trzecie spotkanie zadawała mi to samo banalnie proste pytanie i ja wtedy myślałam,że ona może zapomina,że mnie już o to pytała wcześniej? Odpowiadałam zawsze tak samo,potem już lekko zniecierpliwiona. Aż pewnego razu zrozumiałam,że to pytanie jest dla mojej terapii kluczowe – tak genialnie proste, a jednak tak ważna była na nie odpowiedź. Mistrzyni. Tak o niej myślę i zamierzam myśleć jeszcze często.
Bogdan Bogdan napisał/a 22 czerwca 2023 o 18:31
Poznałem Lidkę w latach 80., gdzieś około 1984 lub ,85 roku. Wówczas rozpocząłem pracę u jej ówczesnego męża Jurka Mellibrudy. Oboje bardzo lubiłem, nadzwyczajnie czułem się w ich domu, który tworzyła Lidka. Była zawsze w pogotowiu. Na pomoc, na rozmowę, na oglądanie filmów, na pracę ogrodzie, na spacer. Od niej usłyszałem kiedyś jedyny komplement, który mnie ucieszył, chociaż nie był „pozytywny” – Ty Masz taką rzadką mądrość, przychodzisz kiedy chcesz i odchodzisz, kiedy chcesz”. Lidka przychodziła zawsze, nigdy nie odchodziła. Teraz, gdy już jej nie ma pośród nas, a przecież nie odeszła, będzie zawsze, jeśli ją przywołamy. Przyjdzie.
Magdalena Łabieniec Magdalena Łabieniec napisał/a 22 czerwca 2023 o 11:44
Lidię poleciła mi pewna psychoterapeutka mówiąc o Niej, że jest wśród terapeutów „top of the top” 🙂 Pomogła mi, wyciągając mnie z bardzo trudnego stanu bezradności do życia i uwierzenia w siebie jako psychologa. Odbyłam z Nią 39 sesji i kilka superwizji, ostatnią jeszcze w marcu tego roku… To ogromny przywilej móc Jej Towarzyszyć. Z ciekawością chwytałam okruchy jej wspomnień , doświadczeń, mądrych słów, myśląc, że będę to dalej puszczać w świat, pomagając innym. Wiedziałam z wywiadu z Nią w Tygodniku Powszechnym, że do 18-go roku życia wspomagała finansowo chłopca z Afryki, że nie raz adoptowała jakiegoś starszego psa, że rzucała z okna kartoflami w koty, żeby nie zrobiły krzywdy ptakom. O tym, jaki ślad w Niej pozostawiły okropności czasów II wojny światowej, którą przeżyła będąc dzieckiem. Czasami wtrąciła jakieś zdanie o swoich córkach i wnukach, (myślę, że po coś… może żebym wiedziała, jak to powinno być w kochającej się rodzinie ?). I to było w Niej piękne – dzieliła się Sobą z innymi i ze światem. Często radziłam się Jej w sprawie pracy psychologa. Tak: była mentorem. Czułam do Niej respekt, była według mnie maksymalistką moralną. Myślałam często, że ma tak wysokie standardy moralne, że trudno Jej dorównać…, ale swoją postawą uczyła mnie tego – starania się, by zawsze postępować tak, jak należy i być uczciwym wobec samej siebie i wobec innych. I by dawać z siebie tyle, ile się da. Myślałam o niej i myślę nadal bardzo często. Ba… nawet nie raz płaczę po Niej. Tak bliska mi była. Była jedną z najważniejszych osób w moim życiu. Wiem, że Jej na mnie zależało… Dziękuję Lidio i… „bez pożegnania”…
Danusia Ziółkowska Danusia Ziółkowska napisał/a 21 czerwca 2023 o 21:59
Nie umiem się pogodzić ze śmiercią Lidki. Cały czas czuję jej obecność duchową w Intrze. Zgasła tak znienacka. Jeszcze niedawno z nią rozmawiałam i była w świetnej formie. Znałam ją prawie 20 lat. I mimo że ja pracowałam zawsze w administracji Intry, Lidka zawsze znajdowała ze mną wspólny język do rozmowy. Miała w sobie ogromny spokój niezależnie od sytuacji. Była bezkonfliktowa, skromna i koleżeńska. Zawsze pamiętała o imieninach, urodzinach i wszelkich rocznicach całego zespołu Intry. Pamiętam jak od niej dostałam kiedyś bransoletkę, którą mam do dziś. Pozostanie w mej pamięci na zawsze.
Marlena Marlena napisał/a 21 czerwca 2023 o 12:35
Jakoś zaskakująco poruszyło mnie odejście Pani Lidii. Spotkałam ją tylko raz w życiu – przy okazji superwizji, na którą trafiłam pracując w ośrodku dla osób bezdomnych. Nie miałam wtedy pojęcia kim jest, ale czuć było, że ma się do czynienia z kimś niezwykłym. Biło od niej ciepło, dobro, mądrość i pokora. Świeżość połączona z bogactwem lat. Miałam poczucie jej otwartości na to co mam do powiedzenia bez wyższosciowej pewności wynikajacej z doświadczenia, a dzieliło nas wtedy tyle lat. Ona z taką wiedzą i ja ze śladową. Miała też taką prostotę w sobie w znaczeniu nieprzekombinowania. Aż trudno dobrać słowa. Pamiętam też taką chwilę kiedy spojrzała mi głęboko w oczy. Z życzliwością i w taki dodający otuchy sposób. Pod postem o jej śmierci napisałam w komentarzu, że była taką kobietą, którą chciałoby się naśladować. I tak ją zapamiętam.
Ania Jedlińska-Paliga Ania Jedlińska-Paliga napisał/a 21 czerwca 2023 o 11:57
Ze smutkiem przyjęłam wiadomość o śmierci Lidki. Byłam pewna, że jeszcze się zobaczymy na superwizji, porozmawiamy. Była taka żywotna, ze świeżym spojrzeniem na świat i życie. Trudno uwierzyć, że miała już 90 lat. Chyba jej samej też było trudno w to uwierzyć. Mówiła mi "Ania, ja mam ju 90 lat." W swojej energii, trzeźwym spojrzeniu sprawiała wrażenie dużo młodszej. Pracowała do końca, superwizując pracę terapeutów, chodząc na zebrania zespołu i żyjąc swoim życiem, które wydaje się, że bardzo lubiła. Miała postawę wdzięczności wobec życia, zaufania, że dobro zwycięży. Zawsze z uśmiechem, roztaczając wokół swoje ciepło. Dziękuję Ci Lidko za Twoje wsparcie, obecność, życzliwość i piękne serce. Będzie mi Ciebie brakować 💚