Zwykle jednak znajdują się tacy, którzy mówią: Chwileczkę! Dajcie psychologom pokazać co potrafią! A wtedy my pytamy: Więc powiedzcie, z czym macie kłopot? Najczęściej powtarzają się skargi na trzy rodzaje zachowań: przerywanie, krzyczenie i wyzywanie. Przerywanie to dobry sposób, aby wymusić komunikację jednokierunkową. Jest to też
dobry sposób na zademonstrowanie podwładnemu, kto kim jest. „Ty masz słuchać, ja jestem od mówienia” – komunikuje przerywający szef. Ponieważ szef demonstruje barak zainteresowania i szacunku wobec opinii podwładnego, on sam też zaczyna wątpić, czy ma coś wartościowego do powiedzenia. Ta sytuacja to dobry punkt startu do wprowadzenia zmian w swojej relacji z szefem. Osobom skarżącym się na tego typu zachowanie szefa, proponujemy, aby zamiast biernie dostosowywać się do zachowania szefa, spróbowały zareagować, na przykład mówiąc: Chwileczkę, chciałbym dokończyć. Albo: Pozwoli pani/pan, że dokończę swoją myśl? Wydaje mi się to ważne.
Albo cokolwiek innego, co wiąże się z przejęciem inicjatywy i zmianą roli z uległej na partnerską. Jak widać, istota naszej propozycji polega nie na tym, że mamy w zanadrzu jakiś zabójczy chwyt – proponowane zachowanie jest oczywiste – ale na tym, że poprzez aktywne, asertywne zachowanie podwładny destabilizuje niekorzystny dla siebie, asertywny układ komunikacyjny, inicjując układ partnerski. Zwykle w tym momencie prosimy, aby któryś z uczestników spróbował odegrać sytuację, gdy zwraca uwagę przerywającemu szefowi. Rzadko mamy wielu chętnych, ktoś jednak zwykle decyduje się spróbować. W tym etapie część osób zgłosi pewne votum separatum. – Może to działa gdzie indziej – powiedzą. Gdybym jednak spróbował tego z moim szefem, byłbym już na bruku! Dotykamy tu sedna sprawy. Problem agresywnego szefa dzieli ludzi na dwie frakcje: ofiar i herosów. Zadanie psychologa polega na pomocy ludziom w przechodzeniu z jednej frakcji do drugiej. Oglądanie spokojnego, stanowczego zachowania wobec agresywnego szefa może odegrać tu pozytywną rolę. Ludzie często przekonują się, że upomnienie się o swoje podstawowe prawa, nie oznacza detronizacji ani proklamacji buntu, że może odbyć się ono w klimacie normalności. Jeśli tak się stanie – maleje frakcja ofiar. Rośnie w siłę frakcja herosów.
Idziemy więc dalej. Analizujemy sytuacje krzyku, złości, wyzywania. Oczywiście, nie zawsze takie sytuacje mają miejsce (w niektórych firmach jest to niedopuszczalne), w
większości jednak miejsc pracy (zarówno prywatnych, jak i państwowych) istnieje co najmniej jedna osoba, która pozwala sobie na agresywne zachowania wobec podwładnych. Co ciekawe – ta osoba zwykle robi to „od lat”, nawet jeśli inni szefowie podobnej rangi tego nie robią, nawet jeśli w instytucji ten styl nie jest miło widziany. Robi to „od lat”, praktycznie nie napotykając na przeszkody! Jest wiele rodzajów agresywnych szefów doprawdy przemoc psychologiczna, może być bardzo wyrafinowana. Najczęściej spotykany typ to szef nieopanowany. Po prostu rozzłoszczony podnosi głos, czasem wchodzi w słowną przepychankę z podwładnymi i raczej nie stosuje wyzwisk. Wobec takiego szefa dobrze jest od razu, natychmiast po pierwszym podniesieniu głosu, zwrócić mu uwagę na jego zachowanie. – Pan na mnie krzyczy – informujemy spokojnie, nie czekając, aż szef się rozkręci. Choć trudno uwierzyć, taki szef często nie wie, że krzyczy, gdy zaś zorientuje się, że rozpętał awanturę, jest za późno. Zwracając mu uwagę w sposób życzliwy i spokojny, dajemy naszemu nieopanowanemu szefowi oparcie w trudnej sytuacji, dzięki czemu wraca do siebie, znów staj się dorosły i może dalej być naszym szefem. Herosi bardzo chętnie ćwiczą to zachowanie, i najczęściej potem wprowadzają to w życie. Nie słyszałam tez nigdy dotąd, aby któryś z moich klientów został z tego powodu wyrzucony z pracy – choć oczywiście nie jest to niemożliwe. Klienci z frakcji ofiar patrzą oniemiali, jak wyraził to kiedyś jeden z nich: – Boję się, żebyśmy tego co tu robimy, nie wzięli zbyt poważnie. Bo ktoś z nas zrobi to w życiu, a wtedy… koniec!!! Z pozycji ofiar każdy ruch jest zbyt ryzykowny, wszystko może skłonić szefa do okazania swojej potęgi. Czasem osobie z frakcji ofiar może pomóc odegranie roli szefa – dzięki czemu pęka mit o jego nadnaturalnej potędze. Jednak pewnej metody na to nie znam – widziałam już mądrych i miłych, którzy nie byli w stanie podjąć próby zatrzymania agresywnego zachowania szefa. Byłam tez świadkiem, jak najcichsze i najbardziej zalęknione ofiary nagle, ku zupełnemu zaskoczeniu innych, stawały się herosami.
Powiem więc na koniec, że jest w tym coś tajemniczego, psycholog ma wpływ ograniczony. Jakaś demonstracja wolnej woli? Albo dojrzewanie, w którym można pomóc, ale które i tak rządzi się swoimi prawami.
Maria Król – Fijewska
Tekst został opublikowany w miesięczniku „Charaktery”, nr 6, 1998 r.