Relacje matek z córkami często bywają burzliwe, zwłaszcza relacje matek z córkami nastolatkami. Skąd biorą się trudności pomiędzy dwiema najbliższymi sobie kobietami?
Agnieszka Kucińska: Pierwszą z przyczyn jest to, iż każda matka była kiedyś córką i niesie w sobie również tę relację ze swoją mamą. W przypadku córek nastolatek jest to taki moment, w którym one zaczynają oddzielać się od swoich rodziców, a to niesie za sobą konkretne konsekwencje. Zaczynają się usamodzielniać i to jest dobra strona medalu, ale aby móc to zrobić często zaczynają od bojkotowania, czy sprzeciwiania się temu, co do tej pory funkcjonowało. Zaczynają podważać zasadność zastanego świata, który przedstawili im rodzice. Dla matki, która jest karmicielką, która dała to życie, miała niezwykle bliską, głęboką więź z córką i często towarzyszy jej przekonanie, że jest niezastąpiona, jest to szczególnie wymagający czas. Zderzenie stanowiska córki nastolatki, która chce zautonomizować się od matki oraz matki, która wciąż jeszcze postrzega córkę jako przedłużenie siebie, jest to często trudny moment.
Dominika Wodzinowska: Relacja matka córka wymaga dodatkowej pracy, ponieważ mamy do czynienia z tą samą płcią. Zróżnicowanie się jest więc nieco trudniejsze, niż w przypadku na przykład córki i taty, gdzie różnice są oczywiste. Córka musi włożyć dodatkową pracę, aby się wyodrębnić.
Wydawać by się mogło, że matka i córka powinny dobrze się rozumieć właśnie z uwagi na tę samą płeć i fakt, iż matka w okresie dojrzewania zetknęła się zapewne z podobnymi problemami jak jej córka
Agnieszka: To fałszywe przekonanie. Z jednej strony jest trochę racji w tym, że ta sama płeć determinuje pewnie podobną problematykę. Z drugiej jednak strony mówimy o specyficznej więzi. Nie mamy bowiem do czynienia z dwiema dorosłymi kobietami, które mają podobne doświadczenia, tylko matką i córką, których przeżycia dzieli różnica pokoleń. Dodatkowo wszystko komplikuje łącząca je, bardzo bliska relacja.
Jaką rolę odgrywa tu różnica pokoleń?
Dominika: Różnica pokoleń jest niezbędna, między innymi po to, aby można było się zróżnicować.
Agnieszka: Matki bardzo często mają przekonanie, że one już to wszystko przeżyły i dlatego wiedzą lepiej jak powinny żyć ich córki – nastolatki. W zawiązku z tym, chcąc chronić swoje córki, dają im gotowe rozwiązania, albo narzucają swoje zdanie. To fałszywe przekonanie o tym, że dojrzewanie, którego doświadczyła matka jest tym samym doświadczeniem, które przechodzi teraz jej córka. Tymczasem wystarczy spojrzeć chociażby na rozwój elektroniki, mediów społecznościowych i tego, jak wpływa on na kondycję psychiczną dziewcząt, żeby zrozumieć, że mamy zupełnie inne czasy, a rozwiązania, które sprawdzały się jeszcze 15 lat temu, teraz mogą być zupełnie bezużyteczne. Młode dziewczyny wchodzą w ten wirtualny świat bardzo często nie mając jeszcze zasobów emocjonalnych do radzenia sobie z nim. A rady jakie słyszą od swoich mam często po prostu nie działają
Czy matki powinny więc nadganiać zaległości i strać się jak najbardziej świat mediów społecznościowych poznać, czy może wręcz przeciwnie, różnica doświadczeń jest dodatkową wartością?
Dominika: Różnica doświadczeń i pokoleń jest absolutną wartością. Córka ma być córką, a mama mamą, niemieszanie ról może być czymś co zabezpiecza te relacje. Postrzeganie świata przez dzieci różni się od postrzegania go przez dorosłych. Jeśli rodzic chce mieć dobrą i bezpieczną relację z dzieckiem to może, a nawet powinien, światem dziecka się interesować, zaciekawiać i próbować w nim uczestniczyć, szanując granice i prywatność młodego człowieka.
Agnieszka: Rodzic nie musi nadrabiać zaległości i starać się być w tym wirtualnym świecie tak biegły jak jego dziecko. Wystarczy interesować się, słuchać o tym, starać się zrozumieć dlaczego dla młodego człowieka to jest takie ważne. To zupełnie coś innego niż starać się być z nim w tym samym.
Dominika: Nie trzeba być w środku wydarzeń, można być z boku, obserwować świat dziecka i pozwolić mu doświadczać siebie w różnych sytuacjach.
Agnieszka: Rola obserwatora jest o tyle bezpieczniejsza, że łatwiej jest zareagować, kiedy dzieją się naprawdę dziwne rzeczy. Bycie obserwatorem zostawia komfort czystej głowy.
Powiedziałaś Dominiko, że ważne jest niemieszanie ról, że matka ma być matką, a córka córką. A co powiecie o pomyśle, by matka była dla swojej córki przyjaciółką?
Dominika: Ale po co? Matka ma swoje przyjaciółki, a córka ma swoją grupę rówieśniczą, z którą dzieli się swoimi sekretami czy przeżyciami, a mamie powie tyle, ile uzna za stosowne.
Agnieszka: We mnie budzą niepokój młode dziewczyny, które mówią „,moja mama jest moją najlepszą przyjaciółką”. To świadczy o braku niezbędnego do zachowania zdrowej relacji zróżnicowania między matką i córką.
Dominika: Skupiamy się na perspektywie córek, nie zapominajmy, że rola matki wiąże się często z dużym trudem i zagubieniem. Myślę, że motywacją do próby zaprzyjaźnienia się z własną córką może być bardzo wiele rzeczy, może lęk o córkę i próba kontroli, która może dawać poczucie bezpieczeństwa? Nie ryzykowałabym udzielania jednoznacznej odpowiedzi, bowiem może ich być tyle ile matek i córek.
Agnieszka: A ja myślę, że może to wynikać także z nierealistycznych oczekiwań dotyczących roli matki. Każda matka, już od pierwszych chwil macierzyństwa słyszy, że powinna wiedzieć wszystko o jej dziecku i jak najbardziej znać sposoby na zaspokajanie wszystkich jego potrzeb, najlepiej natychmiast – inaczej jest „złą matką”. I to się nie kończy gdy dziecko jest małe. Gdy młody człowiek wchodzi w okres dojrzewania i pojawiają się różnego rodzaju problemy, to za większość z nich znów obwiniani się rodzice. Oczekiwania nauczycieli, rodziny, sąsiadów, całego społeczeństwa wobec roli rodzica, a szczególnie matki, są więc ogromne. Chcąc je spełnić czasami matki nadmiernie ingerują w świat córek, zamieniają relację rodzic – dziecko właśnie na relację „przyjaciółki”.
Dominika: Zachęcałabym rodziców do uważnego słuchania swoich dzieci i do otwartości na perspektywę uczenia się od nich. Przecież każde pokolenie mierzy się z innymi wyzwaniami, dzisiejsze córki zapewne stoją przed nieco innymi zadaniami czy konfliktami do rozwiązania, niż ich matki gdy były nastolatkami.
Jak na relacji matki z córką może wpłynąć kompleks Elektry?
Agnieszka: Kompleks Elektry, podobnie jak kompleks Edypa jest naturalnym momentem w rozwoju dziecka. Pojawia się na wcześniejszych etapach i w zdrowej relacji powinien zostać przepracowany. Jeśli zaś występuje w okresie nastoletnim córki, to znaczy że coś poszło nie tak i mamy do czynienia z pewną patologią.
Dominika: Jeśli rodzice mają uporządkowane relacje między sobą, wówczas dziecko będzie się czuło bezpiecznie, jego relacje z rodzicami najprawdopodobniej będą mniej narażone na powikłania. Wyzwania rozwojowe, które bywają momentami kryzysu będą być może przebiegały mniej burzliwie i w mniejszym trudzie dla całej rodziny.
Jakie jest główne założenie warsztatów dla matek i nastoletnich córek, które prowadzicie w Ośrodku Intra?
Agnieszka: Na pewno nie jest to warsztat skierowany do bardzo mocno poturbowanych relacji, które wymagają terapii. Warsztat kierujemy do mam i córek, które chcą dbać o swoją autonomię, niezależność w tej relacji, a jednocześnie być ze sobą nawzajem blisko, aby móc się wzajemnie wspierać, aby nie oczekiwać a słuchać i komunikować swoje potrzeby.
Dominika: zakładamy, że warsztat będzie doświadczeniem rozwojowym. Chcemy stworzyć możliwość przyjrzenia się relacji mamy z córką, obie panie będą mogły też spojrzeć oczami tej drugiej strony. To, mamy nadzieję, wpłynie na poszerzenie perspektywy, wzbogaci myślenie o sobie, innych i relacjach. A poza tym, chciałybyśmy aby wartością dla córek i mam był czas spędzony razem. Mamy nadzieję, że dowiedzą się o sobie czegoś nowego.
Wyobrażam sobie, że w większości przypadków to mama będzie inicjatorką udziału w warsztatach. Jak może zachęcić do tego swoją nastoletnią córkę?
Dominika: Nie znam odpowiedzi na to pytanie, każda mama pewnie będzie najlepiej umiała znaleźć odpowiednie słowa w rozmowie ze swoją córką Nie ma sensu wywierać presji na nastolatkę, jeśli nie będzie miała gotowości i ciekawości żeby uczestniczyć w takim wydarzeniu to uważam, że należy to uszanować. Córka i mama są równie ważne, decyzja obu musi być na tak, żeby w pełni skorzystać z proponowanego przez nas warsztatu.
Agnieszka: Myślę, że jest to sposób na spędzenie ze sobą czasu, trochę jak wspólne wyjście do kina, czy na spacer. Tylko dłuższe i bardziej rozwojowe, myślę, że te pary mama i córka, które mają ochotę i lubią spędzać ze sobą czas odnajdą się w formule tego warsztatu. Zapraszamy serdecznie.
Rozmowę przeprowadziła Anna Sobańda.
fot. Magdalena Pawluczuk